“Papà non è morto, è sottoterra”, disse la ragazza. La polizia iniziò a scavare…

Rosa mówiła powoli. Nikt nie zaprzecza bólowi, ale żaden ból nie usprawiedliwia zakopywania człowieka pod podłogą kuchni. Po rozprawie funkcjonariusz sądowy rozwinął wątek relacji Marty z otoczeniem. Luis zadzwonił do Laury Méndez, byłej bliskiej przyjaciółki, aby wyjaśnić groźby. Laura, szczupła kobieta o kręconych włosach i nieco roztargnionym głosie, początkowo się wahała. „Byłyśmy z Martą bardzo blisko” – powiedziała. „Kiedyś potrzebowałam dużo uwagi”.

„Pamiętasz cokolwiek, co Marta powiedziała o Julianie?” – zapytał Ricardo. Odpowiedziała Laura. „Kiedyś powiedziała mi: »Nienawidzę tego, jak patrzy na tę dziewczynę, jakby była tylko jej. Jeśli stracę Victorię, nic mi nie zostanie. Myślałam, że to tylko zazdrość«”. Rosa zapytała: „Myślisz, że Marta byłaby zdolna do zabójstwa?”. Laura milczała przez chwilę, a potem mruknęła: „Nie chcę w to wierzyć”. Ale kiedy dowiedziałam się o zniknięciu Juliana, nie byłam zaskoczona. Widziałam ją już wcześniej. Nie była to smutna kobieta, tylko ktoś, kto już podjął decyzję.

Tej nocy w domu Carmen, Victoria bawiła się klockami, układając je tak, by utworzyć kwadrat z plastikową figurką człowieka pośrodku. Carmen patrzyła na nią w milczeniu. „Co robisz, Victoria? Buduję łóżeczko dla taty” – odpowiedziała dziewczynka – „takie jak to, które mieliśmy w domu”. Carmen zadrżała. Tata odszedł, kochanie. Jest w lepszym miejscu. Nie, nie. Victoria pokręciła głową. Tata wciąż jest zimny. Widzę go drżącego w moich snach.

Carmen mocno ją przytuliła. „Tata bardzo cię kocha, ale teraz potrzebuje, żebyś była silna. Będzie szczęśliwy, jeśli nic ci nie będzie i będziesz kochana”. Victoria spojrzała na babcię, a jej głos był miękki jak wiatr. „Więc mamusia mnie kocha”. Carmen powiedziała: „Twoja matka zrobiła coś bardzo złego, ale ty nic złego, Victorio. Jesteś tylko małą dziewczynką i będziesz chroniona”. W areszcie Martę odwiedził jej obrońca, pan Vicente Aranda, mężczyzna po pięćdziesiątce z siwymi włosami, znany z nękania oskarżonych w trudnych sytuacjach.

Vicente przemówił wprost. „Marto, nie pomogę ci zaprzeczyć faktom, ale mogę pomóc ci zachować odrobinę godności, jeśli będziesz współpracować i będziesz otwarta”. Marta zaśmiała się sucho. „Pochowałam ją razem z Julianem”. Vicente spojrzał jej prosto w oczy. „Masz szansę, żeby twoja córka nie musiała w przyszłości wstydzić się twojego imienia”. Marta milczała, ale po raz pierwszy jej spojrzenie nie było zimne. Wydawała się zdezorientowana, być może pełna skruchy. Tego ranka Rosa złożyła raport sędziemu prowincjonalnemu.

Dowody rzeczowe, dane z telefonu komórkowego, odzyskane nagranie wideo, zeznania nieletniego i miejsce zbrodni – wszystko to złożyło się w całość. Marta Gómez miała motyw, okazję i środki. Działała z premedytacją, sfałszowała miejsce zdarzenia, a nawet zmusiła nieletniego do milczenia. Formalnie złożyliśmy wniosek o postawienie zarzutów zabójstwa z premedytacją pierwszego stopnia, a także ukrycia zwłok i nakłonienia nieletniego do odmowy zeznań. Sędzia wyraził zgodę. Zezwolił na tymczasowe aresztowanie oskarżonego do czasu formalnego procesu.

Luis wyjrzał przez okno sądu, gdzie świt oświetlał ulicę. Nie dostrzegł w tym świetle żadnej nadziei. Widział tylko, jak obnaża prawdę z większą odwagą niż kiedykolwiek. Mężczyzna umarł, wierząc w miłość. Dziewczyna straciła dzieciństwo po tym, jak była świadkiem śmierci ojca, a kobieta, być może zraniona w przeszłości, postanowiła zranić się własnymi rękami. Gabinet psychologii dziecięcej dr Lucíi Beltrán znajdował się na drugim piętrze budynku z czerwonej cegły w centrum Salamanki.

Doña Carmen wzięła Victorię za rękę, gdy weszły. Na jej twarzy malowało się napięcie, choć przez cały czas starała się zachować spokój. Victoria nie wypowiedziała ani jednego słowa od rana. Sono mocno przytuliła swojego starego misia Pipo, prezent urodzinowy od Juliana sprzed roku, i powoli szła. Pielęgniarka Dolores González wyszła, aby ich powitać. „Dzień dobry, Doño Carmen. Czy mogę odprowadzić Victorię do pokoju?” Carmen spojrzała na wnuczkę i delikatnie skinęła głową. „Babcia będzie na zewnątrz, kochanie”.

Odwróciła twarz, ale pozwoliła Dolores zaprowadzić ją do środka. Gabinet był kolorowy. W jednym kącie stała półka z książkami z obrazkami, w drugim domek dla lalek. Victoria została poproszona, by usiadła na małym krzesełku naprzeciwko dr Lucíi Beltrán, kobiety po czterdziestce o jasnobrązowych włosach i pogodnym spojrzeniu. „Masz na imię Victoria, prawda?” – zapytała Lucía głosem łagodnym jak wiatr. Wiktoria skinęła głową. „Lubisz rysować?”

Victoria ponownie skinęła głową. Wyjęła małą kredkę i złożoną na cztery kartkę papieru. Rozłożyła ją i położyła na stole. Rysunek był niechlujny. Lucía uważnie mu się przyjrzała. Przedstawiał pokój, kuchnię i postać leżącą na kafelkowej podłodze. Płytki były szare. Mężczyzna leżał twarzą w dół, bez oczu i ust.

Tylko czarna postać. „Kim jest ta osoba?” zapytała Victoria. „To tata”. Lucía na sekundę zamknęła oczy.

Co tata robi? Tata leży na podłodze. Gdzie są nowe płytki? Jest mu tak zimno. Lucía delikatnie przechyliła głowę. „Kto ci to powiedział? Słyszałam. Tata, lama. Śniło mi się, że drżała i mówiła: „Victoria, zimno mi”. Na zewnątrz Doña Carmen siedziała obok Luisa, który właśnie przyszedł odebrać raport. „On niewiele mówi” – ​​westchnęła Carmen. „Ale moja wnuczka wie, wie więcej, niż nam się wydaje”. Luis milczał, zamyślony. Kiedyś zapytałam Victorię: „Gdzie jest twój tata?”

vedere il seguito alla pagina successiva

Leave a Comment