“Papà non è morto, è sottoterra”, disse la ragazza. La polizia iniziò a scavare…

Będę ją chronić, bez względu na wszystko. Tej nocy Luis przeglądał akta. Otworzył zdjęcie rysunku Victorii z poważnym wyrazem twarzy, dziwnie dojrzałym jak na swój wiek. „Westchnął. Niektórzy zabijają i grzebią zwłoki” – mruknął. Inni grzebią dzieciństwo swoich dzieci. Wyjrzał przez okno komisariatu, gdzie słabe nocne światło padało na ulicę San Sebastián. Następnego dnia sprawa oficjalnie weszła w fazę procesu. Cement już zaschł, ale krew, krew nigdy nie znika.

Następnego ranka, w lodowatym słońcu na obrzeżach Salamanki, zespół kryminalistyczny i policja specjalna zebrali się przed domem przy ulicy San Sebastián 17. Dom, który wcześniej był pogrążony w ciszy, został teraz otoczony napiętą żółtą taśmą. Sąsiedzi szpiegowali zza zasłon, a wzdłuż wąskiej uliczki stały specjalistyczne pojazdy. Leticia Paredes, główna specjalistka kryminalistyczna, poprawiła lateksowe rękawiczki, lodowatym wzrokiem omiatając podłogę w kuchni.

Dał znak dwóm funkcjonariuszom, aby zaczęli wiercić w nowych płytkach. Część podłogi została już sprawdzona dzień wcześniej, ale tym razem mieli całkowicie zniszczyć 40-centymetrową warstwę cementu, na którą wskazała Victoria. Rozległ się głośny dźwięk pił łańcuchowych. Kawałki białych płytek roztrzaskały się. Z dołu zaczął unosić się silny, ostry zapach, zagęszczając powietrze. Funkcjonariusz Ricardo Muñoz zmarszczył brwi, zakrył nos i cofnął się o krok.

„Śmierdzi rozkładem” – potwierdziła Leticia spokojnym, niewzruszonym głosem. „Odsuńcie się. Niech ekipa z kombinezonu ochronnego kontynuuje”. Inny technik kryminalistyczny, Tomás Delgado, wsunął łom, aby poszerzyć krawędź cementu. W niecałe 10 minut zaczęła się pojawiać warstwa wilgotnej ziemi. „Uważajcie” – ostrzegła Leticia. „Są ślady zakopanego przedmiotu. Musicie kopać rękami”. W ciszy rozbrzmiewał odgłos małych łopat. Warstwy drobnej ziemi były powoli usuwane. Pot spływał po czole Tomása, mimo że temperatura w środku nie przekraczała 18°C.

Nagle zatrzymał się, drżąc. Coś dotknęło kawałka materiału. Leticia natychmiast pochyliła się i poświeciła na niego latarką. „Stój, ostrożnie usuń ziemię dookoła”. Wszyscy wstrzymali oddech. Po prawie dziesięciu minutach mozolnej pracy wyłonił się róg grubego, ciemnego i pomarszczonego płóciennego worka, poplamiony czymś, co wyglądało na zaschniętą krew. Ricardo instynktownie cofnął rękę od pistoletu, mimo że wiedział, że leży tam coś żywego. „Pobierz próbkę materiału. Otwórz worek”. Leticia zniżyła głos, ale pozostała nieugięta.

Po otwarciu torby, kuchnię wypełnił gnilny smród. Tomás natychmiast się odwrócił i zwymiotował w kącie. Inny policjant zakrył usta, blady jak gips. Wewnątrz torby leżało zwiotczałe ciało mężczyzny, przygniecione ciasną przestrzenią. Jego głowa była pokryta zaschniętą krwią, zapadnięta, z wyraźnymi śladami poważnego urazu pleców zadanego tępym narzędziem. Luis wszedł do środka, sparaliżowany widokiem twarzy zwłok, pomimo ich rozkładu; bez wątpienia należał on do Juliana Gómeza.

Dziewczyna miała rację. Ricardo podszedł, drżąc, fotografując miejsce zdarzenia. Trudno mu było się skoncentrować, ale ogarniały go mdłości. Leticia wyciągnęła małą torbę leżącą obok ciała. „Mamy kolejny dowód: zepsuty telefon. Zanieście go do ekipy technicznej. Chcę, żeby odzyskali wszystkie informacje” – rozkazał Luis, nie odrywając wzroku od ciała. Leticia skinęła głową. „Ciało nosi ślady śmierci sprzed co najmniej 72 godzin. Nie ma śladów unieruchomienia. Śmiertelna rana głowy jest wynikiem nagłego uderzenia z tyłu”.

Na jego plecach i kołnierzyku koszuli widać kałużę krwi, co wskazuje, że został zaatakowany, gdy stał. Następnie upadł i został włożony do worka. Ricardo robił notatki. Julián nie mógł się bronić. Śmierć nastąpiła szybko. Leticia dodała: „Nie ma żadnych zadrapań na dłoniach, które wskazywałyby na opór. Jego lewa dłoń jest nadal mocno zaciśnięta. To może być ostatnia reakcja przed utratą przytomności”. Jeden z ekspertów medycyny sądowej, Javier Morales, dyskretnie zdjął kolejną warstwę płóciennego worka.

Zadrżał, widząc, że na nadgarstku zwłok wciąż widnieje zegarek cyfrowy. Ekran był pęknięty, ale wskazówki zatrzymały się dokładnie o 2:42 w nocy. „Victoria. To może być godzina zgonu” – powiedziała cicho Leticia. Zgadza się to z nagraniem z kamery, na którym widać, jak Marta wynosi Victorię z domu. Luis zwrócił się do Ricarda. „Zadzwoń do Rosy. Powiedz jej, żeby otworzyła akta dla prokuratury. To ewidentnie zabójstwo; nie ma o czym dalej rozmawiać”.

W celi aresztu Marta Gómez siedziała na żelaznym łóżku, wpatrując się w małe, zakratowane okno. Kiedy drzwi się otworzyły, weszła Rosa Marí z grubą teczką. „Masz coś do powiedzenia?” zapytała Rosa bez ogródek. „Nie” – odpowiedziała ochryple Marta. „Zbadaliśmy podłogę w kuchni. Ciało Juliana tam było. Ciemna płócienna torba, krew, siniak, jego telefon komórkowy, zegarek, który zatrzymał się akurat wtedy, gdy wyprowadził córkę”.

vedere il seguito alla pagina successiva

Leave a Comment